Ciekawa jest etymologia nazwy świętego wina. Wiąże się ona z historią z czasów średniowiecza, a konkretniej z posiedzeniem Rady Ekumenicznej w XV wieku. Podczas obrad, biskup z Grecji chciał zaprezentować serwowane wino Xantos pochodzące Santorini. Jednak z powodu wrzawy większość zebranych zrozumiała zamiast Xantos, Santo… i tak już zostało.
Obecnie wino to produkuje się niemal w całych Włoszech, jednak najbardziej popularne jest to z Toskanii – zwłaszcza te z apelacji Vin Santo del Chianti. W jego skład wchodzą szczepy: Trebbiano Toscana i Malvasia. Czasem Toskańczycy dodają jeszcze trochę Sangiovese, bądź innego czerwonego szczepu – na etykiecie widnieje wtedy zapis occhio di pernice (oko kuropatwy).
Vino Santo to produkuje się od czasów wczesnego średniowiecza. Kiedyś owoce przeznaczone do wyrobu tego wina rozkładano i suszono na słomianych matach. Dziś rozwiesza się je pod jakimś zadaszeniem. Dopiero gdy grona wyschną można rozpocząć ich tłoczenie. W ten sposób sporządzony moszcz jest bardzo słodki i mocny - zawiera 16% alkoholu. Wino to rozlewa się do caratelli – małych 100-litrowych dębowych beczek, nigdy nie wypełniając ich po brzegi. Beczki te przechowuje się w miejscu, gdzie występują duże wahania temperatur – czyli najczęściej na strychach. Skoki temperatury powodują powtórna fermentacje cukru, który to oblepia i uszczelnia ściany beczki. Vino Santo dojrzewa od 3 do 10 lat. Okres leżakowania wpływa na poziom słodyczy wina i jego aromaty. Czasem można nawet znaleźć wino Santo wytrawne.
A jak serwowac to wino?
Tylko i wyłącznie z toskańskimi, migdałowymi i niezwykle twardymi ciasteczkami cantucci. Najlepiej rozlać Vino Santo do małych szklaneczek, w których łatwo będzie można zamaczać przez zjedzeniem ciasteczka cantucci. Święte wino i owe ciasteczka stanowią dla Włochów również święte, nierozerwalne połączenie.